Ślub to zdecydowanie jeden z najpiękniejszych dni w naszym życiu. Początek nowej ścieżki, którą kroczy się z ukochaną osobą. To również dzień pełen wrażeń i stresu. Nie zawsze w tym dniu znajdujemy wystarczającą ilość czasu, by spełnić Wasze marzenie o sesji ślubnej. Dlatego plener ślubny, który odbywa się w innym dniu to strzał w 10!
Czasami skrywam w sobie marzenia, o których nie mówię głośno, jeśli jednak znajduję parę, z którą czuję, że są szaleni i wypełnieni pozytywną energią, aż po brzegi, nabieram śmiałości 🙂
I tak właśnie było w tym przypadku Monika i Kuba z entuzjazmem podjęli moją propozycję o sesji o wschodzie słońca, ale nie śmiałam marzyć, że zdecydują się na wejście do wody! Ale weszli 🙂
O tym, jak magiczne mieliśmy światło, nie będę wspominać, zobaczycie sami. Pustkę i ciszę, która otaczała nas o godzinie 4 możecie sobie tylko wyobrazić, ale o tym jak ciepła była woda, musicie uwierzyć mi na słowo 🙂